Wszystko, co jest niezrozumiałe, może, mimo to, istnieć. (Blaise Pascal)

Nieskończoność jest pojęciem niemożliwym do ogarnięcia rozumem. Stanowi przedmiot dysput matematyków, filozofów, teologów. Czym jest owa nieskończoność? Czy jeśli istnieje – jak można ją poznać? Czy przez jakiekolwiek doświadczenia można dotknąć czegoś niekończącego się? Myślę, że to tylko omamy – wszelkie eksperiencje same przez się są skończone i choćby wysiłek był ogromny, choćby głębia dochodzenia nieprzebrana – i tak w obliczu nieskończonego, wszystko skończone staje się nicością.

freddie-marriage-68314-unsplash.jpg

Poszukajmy jakiegoś przykładu nieskończoności. Wiemy, że liczby nie mają końca. Przypuśćmy – ciąg liczb naturalnych. A więc nieskończoność jest bardzo blisko nas. Dotykamy jej codziennie, choć nie znamy jej natury. Bo czy można powiedzieć, że wszystkie liczby naturalne są podzielne przez 7? Albo: czy wszystkie liczby naturalne są liczbami pierwszymi? Oczywiście, że nie. Jedne liczby spełniają te kryteria, inne nie – zmieniają się przypadłości przedmiotu, jednak przedmiot pozostaje ten sam. Krzesło plastikowe i krzesło drewniane – i jedno i drugie pozostaje nadal krzesłem. A więc nie kwestionujemy istnienia nieskończonego ciągu liczb, mimo że nie znamy praw, które nim rządzą. W skrócie – nie rozumiemy tego.

Kolejnym przykładem, w którym zawiera się nieskończoność może być dusza ludzka. Czy ktoś z nas potrafi ją umiejscowić w sobie? Gdzie ona się znajduje? Być może błąka się gdzieś w naszym ciele, gdzie wodzi ją zapach czasu, wymiarów, liczb i wszystkiego innego co pachnie nieskończonością w materialnym świecie. Podobnie jak ciąg liczb naturalnych, a raczej nasze wyobrażenie o nim – w nieskończoność potrafimy tworzyć podzbiory licząc, że poznamy tajemnicę jego natury. I dalej ten sam wniosek: niczym nadzwyczajnym jest wiedzieć o istnieniu czegoś, czego nie rozumiemy. Wiemy, że teraz nie śnimy, mimo że nie potrafimy tego udowodnić rozumem.
A zatem rozum nie jest jedynym pośrednikiem między człowiekiem a prawdą. Drugim mostem, z którego ona przychodzi do nas są uczucia, intuicja, serce. I ten drugi trakt jest pierwotnym. To nim podążają wszelkie domysły, rozważania, przypuszczenia, teorie. Zwłaszcza u progu naszego pielgrzymowania. Następnym etapem jest dopiero kontrola celna, nad którą piecze trzyma rozum. I tak oto serce przynosi nam informacje o czasie, przestrzeni, liczbach, a rozum musi je pokornie włożyć do szuflady „na później”. Z innymi depeszami natomiast szybko się rozprawia. Twierdzenia, których matką jest intuicja poddaje szczegółowym badaniom i przeprowadza dowód, wykazujący fałsz lub prawdę. Te dwa mosty, którymi informacje o rzeczywistości dreptają do nas działają w idealnej synergii. Nie ma tutaj sprzeczności – rozum nie wymaga od serca, aby udowodniło pierwotne zasady dotyczące nieskończoności, czasu, liczb, a serce nie wymaga od rozumu, aby czuł wszystkie sprawy, którymi się zajmuje.
Dochodzimy tu do momentu, w którym możemy postawić pytanie: skoro powszechnym jest przeświadczenie o istnieniu czegoś, czego nie rozumiemy, to czy istnieją byty, których istnienia i natury nie znamy i jednocześnie pozostają nieskończone? Blaise Pascal dowodzi, że takim bytem jest Bóg, który poprzez swoje atrybuty braku rozciągłości i granic – pozostaje niepojęty. Ale i tutaj wielki uczony daje nam odpowiedź, że Jego istnienie możemy poznać przez wiarę, a chwała (w niebie) objawi nam Jego naturę.

To by było na tyle – krótka refleksja po czytaniu Myśli Blaise’a Pascala. Po więcej zapraszam do źródła.

Źródła:
[1] B. Pascal — Myśli (tłum. Tadeusz Boy-Żeleński, Poznań-Warszawa, 1921.
[2] R. Murawski — Filozofia matematyki. Antologia tekstów klasycznych, Poznań 2003.


Zdjęcie:
[1] — freddie marriage, Unsplash